-Pobudka, Kathy, pobudka! Chyba nie chcesz spóźnić się na pierwszy dzień w szkole? - budziła dziewczynę jej mama.
Dziewczyna delikatnie otworzyła oczy.
-Tak, oczywiście, że nie chcę - powiedziała Kathy i uśmiechnęła się trochę fałszywie.
-Coś się stało? Masz taką dziwną minę.
-Nic, po prostu śnił mi się stary dom. Wydaje mi się, że czegoś stamtąd nie wzięłam.
-O to się nie martw, córciu. Wszystko wzięliśmy - upewniała ją mama - a teraz zakładaj okulary i chodź na śniadanie.
Dziewczyna jadła na śniadanie naleśniki, które jej tata robi zawsze, gdy ma dobry humor.
Kathy wzięła szybki prysznic, by być świeża podczas pierwszego dnia w szkole. Ubrała się w najładniejsze ubrania jakie znalazła, i zrobiła sobie najmodniejszą fryzurę jaką umiała zrobić. Pojechała do szkoły.
Szkoła była wielka, zupełnie inna od poprzedniej. Tamta była rzadko sprzątana, więc było brudno, a przede wszystkim trzeba było nosić mundurek. W tej jest zupełnie inaczej. Jest czysto, nie trzeba nosić mundurków. Kathy już od razu się tu spodobało. Od dyrektorki odebrała numer sali, w której lekcje ma aktualnie jej klasa.
-To ta sala...-powiedziała dziewczyna w myślach i pociągnęła za klamkę. Drzwi otworzyły się bez żadnego pisku, co nie mogło się zdarzyć w poprzedniej szkole.
-Dzień dobry - przywitała się z nauczycielką - jestem nowa w tej klasie.
-Witaj. Kathy Attacher, tak? Nazywam się Margaret Crook, ale mów mi pani Crook. Usiądź hmm... - powiedziała pani Crook i zaczęła szukać wolnego miejsca w sali - o tam! Koło Harry'ego. Potem jeszcze cię przesadzę, jeśli będziesz chciała.
-Cześć - przywitał się przystojny chłopak - jestem Harry, a ty to Kathy, prawda?
-Yhmm - przytaknęła Kathy ze spuszczoną głową.
-Hej, co jest? Nie chcesz ze mną siedzieć? Jak chcesz to...
-Nie, nie. Po prostu muszę się oswoić z nowym miejscem. Wczoraj się wprowadziłam.
-Ah, więc jesteś zupełnie nowa. Może oprowadzić cię po szkole? - zaproponował Harry.
-D-dobrze. To na przerwie, tak?
-Tak, a kiedy? - powiedział Harry i uśmiechnął się do Kathy. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
Nagle zadzwonił dzwonek, Kathy wyjęła komórkę z kieszeni, bo dostała sms'a od mamy. Nieoczekiwanie Harry pociągnął ją za rękę.
-Co ty robisz? - krzyknęła dziewczyna.
-Jak to co? Oprowadzam cię po szkole - powiedział Harry i znów zafundował Kathy promienny uśmiech.
W pewnym momencie biegania po szkole, Harry poprzestał na trzymaniu dziewczyny za nadgarstek, a chwycił ją za dłoń, tak po prostu. Dziewczyna trochę się zdziwiła, ale jednak się uśmiechnęła. Właśnie wracali pod klasę, gdy zadzwonił dzwonek. Przez następne przerwy Harry oprowadzał Kathy po szkole. Rozmawiali o sobie, o swoim życiu i o szkole.
Siedzieli na lekcji matematyki. Nagle nauczyciel poprosił Harry'ego o podanie swojego zeszytu, by mógł sprawdzić zadania, które robiliśmy na lekcji.
-Psst... Harry! Weź mój zeszyt, mojego nie sprawdzi pierwszego dnia! - zaproponowała dziewczyna szeptem.
-Dzięki, ratujesz mnie - podziękował Harry.
-Hmmm... Harry no, pięknie! Wszystko dobrze! B+! - powiedział nauczyciel do Harry'ego.
-Gratulacje - powiedziała Kathy i puściła Harry'emu oczko.
Zadzwonił dzwonek kończący wszystkie lekcje. Kathy chciała do niego coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyła, bo w kilka sekund wokół Harry'ego zebrała się grupka ludzi. Wszyscy chcieli iść z nim na miasto lub gdzieś. Kathy więc spakowała się i wyszła z sali.
Do domu była skazana wracać sama. Już wychodziła ze szkoły, gdy nagle zaczepił ją Harry.
-Hej, czemu tak nagle uciekłaś? - zapytał.
-Nie mogłam się do ciebie dostać, a chciałam się o coś zapytać...- odpowiedziała Kathy
-Teraz jestem. Pytaj.
-Nie pamiętam już, zapomniałam.
-Kathy, a gdzie ty właściwie mieszkasz? - zapytał Harry.
-Na skrzyżowaniu Tulips i Bakery Street* - odpowiedziała.
-Wpadnę dzisiaj - powiedział stanowczo - i pomogę ci z rozpakowaniem się.
-Dobrze, to do... dzisiaj! - uśmiechnęła się.
-Ah, Kathy! Jutro też razem siedzimy, nie?
-Oczywiście - powiedziała Kathy i delikatnie uśmiechnęła się.
ROZDZIAŁ III
Kathy wróciła do domu. Zjadła obiad i poszła do swojego pokoju, by kontynuować rozpakowywanie się. Zupełnie zapomniała, że Harry miał przyjść. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Oh, Harry! Zupełnie zapomniałam! - dziewczyna szybko zbiegła ze schodów, by mama nie otworzyła drzwi, niestety za późno, mama stała już przy drzwiach i rozmawiała z Harrym.
Podeszła do mamy.
-Mam nadzieję, że nie zawaliłaś go salwą pytań już na wstępie - powiedziała i zaczęła się śmiać - Wejdź Harry.
-Pokój masz na piętrze, tak? - zapytał.
-Ymmm? Ah, tak, tak, na piętrze.
-Zatem chodźmy na pięterko - powiedział i zaśmiał się. Kathy też zaraził tym śmiechem.
-Chodźmy - powiedziała Kathy nadal się śmiejąc i równocześnie wchodząc po schodach - Czekaj, Harry. Pójdę po coś do picia.
-Który to twój pokój? - zapytał.
-W połowie korytarza po lewej.
Harry niepewnie wszedł do pokoju. Pokój mu się bardzo spodobał. W oczy od razu rzuciła mu się pozytywka. Wziął ją i usiadł na łóżku. Nakręcił ją, ale zamiast melodii, co jest typowe dla pozytywek, usłyszał jak ktoś z tej pozytywki śpiewa :
Podobasz się jej,
zadbaj o jej serce.
nie wykorzystuj za bardzo,
a będzie bić wiecznie
-Hmm... dziwne.
Do pokoju weszła Kathy z dwoma szklankami coli
-Widzę, że podoba ci się ta pozytywka - usiadła na łóżku obok Harry'ego i zaczęła opowiadać - należała do mojej babci. Przepisała mi ją w testamencie.
-Ciekawe. Przed chwilę ją nakręciłem i zamiast zwykłej, typowej melodii usłyszałem...
-Śpiew? - przerwała Harry'emu Kathy - moja babcia opowiadała mi historię o niej, ale gdy ja ją nakręcałam słyszałam tylko melodię...
-Spróbuj ją nakręcić, zobaczymy co będzie.
Kathy nakręciła pozytywkę, lecz usłyszała tylko zwykłą, pozytywkową kołysankę.
-Widocznie masz jakieś ukryte moce - zaśmiała się.
-Nie ukrywam tego - zaśmiał się również Harry i wypiął dumnie pierś - aha, zapomniałem po co tu przyszedłem. Miałem ci pomóc w rozpakowywaniu rzeczy!
-Dobrze, zacznijmy od tego stosu pudeł - Kathy wskazała palcem ogromy górę kartonów - weź te trzy pudła, a ja wezmę te dwa.
Harry wziął pudła, a zaraz po nim Kathy.
-Gdzie mamy z nimi iść? - zapytał Harry.
-Hmm, tam.
-O-okej - powiedział Harry chwiejąc się pod ciężarem pudeł.
-Bardzo ciężkie? - zapytała troskliwie Kathy.
-Nie ja tylko...ah!
Harry przewrócił się i razem z Kathy i jej kartonami runęli na podłogę. Harry upadł na Kathy, zbliżył swoje usta do jej... lecz Kathy obróciła głowę.
-No cóż...-ciągnęła nerwowo dziewczyna- musimy to posprzątać.
Harry pomógł przenieść Kathy pudła na miejsce. Zaczęli je rozpakowywać, nie rozmawiając. Nagle Harry natrafił na karton z bielizną. Założył majtki na głowę, a stanik zapiął sobie na piersi i krzyknął do Kathy:
-Rośnie nowa Top Model! - dumnie podniósł głowę do góry.
-Może sesja, pani Dżoano? - Kathy zaczęła się śmiać i wyciągnęła aparat.
-Daj okulary - powiedział do Kathy, zdjął jej okulary i założył sobie na nos - sfotografuj mnie jak jedną ze swoich francuskich dziewcząt.
-Oky, milejdi.
Kathy zrobiła Harry'emu niezłą sesję zdjęciową. Teraz to jednak Harry poprosił, żeby to ona dała się sfotografować.
-Ale uśmiechnij się, ponuraku! - śmiał się Harry.
-Nie umiem się sztucznie śmiać!
-To nie śmiej się sztucznie, ale prawdziwie, z serca.
-To nie takie proste! - krzyknęła Kathy.
-To zróbmy sobie razem samojebkę!
-Co zróbmy?
-Zróbmy sobie razem zdjęcie.
Na jednym zdjęciu Harry'emu udało się pocałować Kathy, ale tylko w policzek.
Nagle zadzwonił telefon Harry'ego.
-Halo?
-*w telefonie* Harry, wracaj już do domu, ok?
-Dobrze, dobrze - odpowiedział - muszę już iść.
-Ja muszę już iść spać, więc wiesz.
-Odprowadzisz mnie do drzwi? - zapytał.
-Dobrze - odpowiedziała Kathy.
Harry stanął w progu.
-A dostanę coś za to ciekawe popołudnie?
-To znaczy? - zapytała z uśmiechem.
-Na przykład buziaka w policzek... albo coś...
-Dobrze, zasłużyłeś - powiedziała Kathy i uśmiechnęła się szeroko.
Kathy przykładała usta do policzka Harry'ego. Już miała pocałować go w policzek, gdy ... obrócił głowę i Kathy wycelowała prosto w usta.
-Tego chciałem - powiedział i zszedł z tarasu - do jutra.
-Cześć...
Kathy znów dumała przed snem. O nim, o tym niezamierzonym pocałunku, ale najbardziej o ciekawej historii pozytywki...
~Olushka~